W nocy z 20 na 21 sierpnia 1968 roku, wojska państw Układu Warszawskiego przekroczyły granicę z Czechosłowacją, po to by "uchronić od oderwania Czechosłowacji od wspólnoty socjalistycznej". W tym najeździe brała także udział 2. Armia Wojska Polskiego, co do dziś pozostaje kością niezgody pomiędzy Czechami a Polską.
Przewrót zaczął się od studentów, którzy już w październiku 1967 roku zaczęli demonstrować przeciwko brakom energii elektrycznej i upadającej, centralnie sterowanej gospodarce. Nawet w Komunistycznej Partii Czech i Moraw narastało niezadowolenie z rządów Antonina Novotnego. Gdyby nie interwencja samego Leonida Breżniewa, to Novotny straciłby swoją funkcję już końcem 1967.
Wydarzenia z Pragi szybko nabrały tempa i nie trzeba było długo czekać, by Novotny stracił poparcie Moskwy. Na jego miejsce wkroczył Alexander Dubček, który szybko zaczął wprowadzać reformy polegające na zwiększeniu samodzielności przedsiębiorstw i samorządów, a także zniósł cenzurę i ograniczył wpływ partii na życie społeczne.
W krajach bloku wschodniego zaczęła się panika. Nikomu nie podobała się wolność i działania antypartyjne w Czechosłowacji. Po spotkaniu kierownictw partii najważniejszych krajów komunistycznych, zaczęto przygotowywać wojska na wypadek zbrojnej interwencji. Powoli wszyscy zaczynali mieć coraz mniej cierpliwości do rządów Dubčeka.
Rozpoczęły się ćwiczenia wojskowe w pobliżu granicy czechosłowackiej, które miały na celu przerzucić wojska w zagrożony teren, tak by później móc szybko pójść z interwencją. Najazd na Czechosłowację miał nosić kryptonim "Operacja Dunaj".
I tak końcem sierpnia, do Czechosłowacji, w dwóch rzutach wkroczyło prawie pół miliona żołnierzy i 6 tysięcy czołgów. Duży udział w połączonej armii miały polskie wojska.
W polskim społeczeństwie interwencja w Czechosłowacji wywołała falę oburzenia. Porównywano ją do zajęcia Zaolzia w 1938 roku, mówiono o hańbie i zdradzie.
Czesi nie stawiali w ogóle oporu. Jedyne czego się dopuszczali to niszczenie drogowskazów i wypisywanie haseł propagandowych na murach. W wyrafinowany sposób wyśmiewali się z najeźdźcy, który przez nieporadność dowódców został odcięty od dostaw na kilka dni.
Władze państwa aresztowano 20 sierpnia i przewieziono do Moskwy. Tak bardzo szybko zdecydowały się by zatrzymać bieg reform. Żołnierze Wojska Polskiego aktywnie współdziałali w likwidowaniu oporu Czechosłowaków. Komandosi z Dziwnowa opanowali radiostację w pobliżu Mielnika, stację telewizyjną w Trutnowie i przekaźnik w Pardubicach. Do końca sierpnia zajęli 12 obiektów radiowo-telewizyjnych.
Nie trzeba chyba mówić, że Czesi nie byli z tego powodu zachwyceni.
Komentarze (0)